Relacja z wyjazdu sponsorowanego przez SCK na zawody tańca breakdance w Orlando i Bostonie naszych tancerzy Dominiki i Maćka zaproszonych do reprezentowania naszego kraju na tych zawodach.
Wyjazd oczami Maćka Zbrzeznego:
W dniach 3-21.12.2011 miałem możliwość wraz z moją znajomą z Mielca Dominiką Obarą i grupą dziesięciu innych tancerzy breakdance z różnych rejonów Polski odbyć podróż za ocean, a konkretnie do Stanów Zjednoczonych reprezentować nasz kraj na prestiżowych zawodach tańca breakdance.
Wyjazd oczami Maćka Zbrzeznego:
W dniach 3-21.12.2011 miałem możliwość wraz z moją znajomą z Mielca Dominiką Obarą i grupą dziesięciu innych tancerzy breakdance z różnych rejonów Polski odbyć podróż za ocean, a konkretnie do Stanów Zjednoczonych reprezentować nasz kraj na prestiżowych zawodach tańca breakdance.
Nie da się opisać tego co wydarzyło się w tym okresie czasu w naszej grupie, ale spróbuje oddać przynajmniej namiastkę wrażeń.
Głównym celem naszego wyjazdu był turniej "Outbreak 7 Hip Hop Festival", który odbył się w Orlando w dniach 10-11 grudnia. Tydzień później wzięliśmy również udział w zawodach "United Styles" w Bostonie. Wyjazd jednak został zaplanowany tak żeby oprócz wymienionych wydarzeń odwiedzić na kilka dni najważniejsze miasto dla każdego bboya (tancerza breakdance) czyli Nowy Jork. Od tego właśnie miasta zaczęła się nasza przygoda za oceanem i stamtąd również wracaliśmy do Polski.
W Nowym Jorku spędziliśmy 5 dni, które każdy zagospodarował we własny sposób. Jedni większość czasu poświęcili na zakupy, inni postawili na zwiedzanie. Ja z racji tego że był to mój drugi pobyt w tym mieście po odwiedzeniu sentymentalnych miejsc, poświęciłem czas na poznanie drugiego oblicza tego miasta. Jako że jestem zapalonym miłośnikiem kultury ulicznej wraz z innym uczestnikiem wyjazdu Remem chodziliśmy długimi godzinami po ulicach Manhattanu i Brooklynu, a w ostatni dzień pojechaliśmy poczuć klimat najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Nowego Jorku jaką jest Bronx. Mimo że jest to najbardziej omijane miejsce w tym mieście to my czuliśmy się tam wyśmienicie! To właśnie tam narodził się nasz taniec i kultura hip hop z której się on wywodzi, dlatego pobyt w tym miejscu był dla nas szczególny i pozwolił poczuć na żywo to co do tej pory oglądaliśmy latami na różnych filmach czy teledyskach.
Jedno z najlepszych wspomnień jakie również przywieźliśmy z pobytu w NY było wspólne uczestnictwo we Mszy Świętej w parafii do której uczęszczają sami afro amerykanie i latynosi. Msza w porównaniu do naszych polskich miała bardzo wiele różnic, a najważniejszą z nich moim zdaniem było angażowanie się ludzi siedzących w ławkach w to co mówi ksiądz czy śpiewa gospel. To co jednak zrobiło na nas największe wrażenie był znak przekazania pokoju. Nie polegał on na skinieniu głową do jakiego byliśmy przyzwyczajeni. Wszyscy ludzie wyszli ze swoich ławek i przez ok. 10 minut wędrowali po całym kościele by móc uścisnąć kogo tylko napotkają. Po przytuleniu większości osób z kościoła każdy z naszej paczki poczuł że wcale nie jest w obcym świecie tylko w jednej wspólnocie. Prowadzący mszę ksiądz zauważył jednak zapewne po innym kolorze skóry że jesteśmy pierwszy raz w ich parafii i poprosił nas na środek kościoła gdzie każdy z nas przedstawił się ludziom i został przywitany brawami. Następnie zaśpiewano "Happy Birthday" obchodzącym tamtego dnia urodziny. Msza trwała prawie dwie godziny, jednak ludzie wcale nie śpieszyli się do domu, wręcz przeciwnie spędzili jeszcze sporo czasu przed kościołem na rozmowach. Sami zostaliśmy jeszcze, ponieważ dużo ludzi chciało się o nas dowiedzieć różnych rzeczy. Niesamowite przeżycie!
Po pobycie w Nowym Jorku nadszedł czas na zmianę klimatu i polecieliśmy na Florydę, a konkretnie do Orlando gdzie spędziliśmy już czysto taneczne pięć dni. Tam właśnie wzięliśmy udział w najlepszych zawodach na jakich byłem do tej pory - Outbreak 7 Hip Hop Festival. Całe wydarzenie trwało przez trzy dni. W pierwszy odbyły się warsztaty z trzema wybitnymi tancerzami oraz before party, na którym uczestniczy mogli się lepiej poznać. Drugi dzień to czas na eliminacje do turnieju głównego. Udział wzięło ponad trzystu tancerzy z ponad trzydziestu krajów, a trzeba zaznaczyć że do klubu przybyło ich prawie trzy razy więcej! Można było wystartować w trzech kategoriach: 2vs2 battle (bitwy taneczne dwóch na dwóch - ok. 100 startujących dwójek), 1vs1 footwork battle (bitwy taneczne jeden na jeden z tym że oceniane były tylko umiejętności bboya gdy wykonuje ruchy na parkiecie schodząc do parteru czyli dotykając go tylko rękami i nogami - ok. 150 startujących) oraz 1vs1 bgirl battle (bitwy taneczne dla dziewczyn - ok. 30 startujących). W jury zasiadły trzy legendarne postacie tańca breakdance: Fredrick "Freeze" Herranen (Szwecja), Moy Rivas (USA) i Oren "Flea Rock" Michaeli(USA). Ten ostatni może być znany szerszemu gronu z filmu Step Up 3D w którym wcielił się w rolę Carlosa. W pierwszej kategorii sędziowie wybierali szesnaście najlepszych dwójek, w pozostałych po osiem. I tak do trzeciego dnia w którym odbywał się turniej główny zakwalifikowała się niezła grupka polaków: reprezentująca ekipę "Polskee Flavour" dwójka Yarko&Mefo, ja w kategorii footwork i dwie dziewczyny w kategorii bgirls: Zofia i Venka. Od tego momentu rozpoczęły się bitwy systemem pucharowym w którym wygrany przechodził dalej, a przegrany odpadał. Zawody stały na najwyższym poziomie tanecznym, a emocje na bitwach były czasami ogromne. Największy sukces osiągnęła wspomniana dwójka "Polskee Flavour", która zajęła drugie miejsce pokonując do finału swoich przeciwników w bardzo dobrym stylu. Ja przegrałem ćwierćfinałowy pojedynek ze zdecydowanym faworytem i późniejszym zwycięscą tej kategorii bboyem Intactem z Ukrainy, jednak to że znalazłem się w najlepszej ósemce traktuję jako moje największe osiągnięcie taneczne do tej pory! Dziewczyny również skończyły turniej na tym etapie. Outbreak 7 był zdecydowanie najlepszym wydarzeniem tanecznym w jakim miałem okazje uczestniczyć. Już nie mogę się doczekać następnej edycji, która w 2012 roku już nie odbędzie się w Orlando, a na Słowacji. Oprócz samego tańca zawarliśmy wiele nowych znajomości. Spotkaliśmy również tam na miejscu starego znajomego z Polskich zawodów Sebastiana, który kręcił właśnie w USA teledysk dla grupy rapowej Hemp Gru i który towarzyszył nam później do końca naszego pobytu za oceanem.
Po tym pełnym wrażeń pobycie w Orlando mieliśmy cztery dni do następnego turnieju, które zdecydowaliśmy się zagospodarować wypadem na własną rękę do Miami. To bardzo krótki czas na poznanie tak dużego miasta, jednak ta namiastka była bezcenna! Mimo że wiało dość mocno, pogoda dopisała. Był to etap podróży w którym dużo osób otworzyło się na siebie i lepiej od tego momentu każdy zaczął się ze sobą rozumieć. Mieliśmy również okazje potrenować z tamtejszymi boyami, poznać ich podejście i zdanie na różne tematy.
Z gorącego Miami udaliśmy się samolotem do bardzo chłodnego Bostonu gdzie spędziliśmy cztery dni. Można powiedzieć że był to najmniej ciekawy etap podróży, ale było to chyba też spowodowane tym że wcześniejsza ilość emocji była zbyt ogromna. Dało się też już odczuć silne zmęczenie wyjazdem, spowodowane częstymi przejazdami, nieregularnym spaniem i jedzeniem, oraz silnym wysiłku fizycznym na parkiecie. Zawody "United Styles" w których braliśmy udział też bardzo zawiodły nasze oczekiwania. Brakowało tej imprezie przede wszystkim klimatu. Było też dużo niedomówień w sprawie sędziowania. Zawody odbywały się w formule "5vs5 battle" więc z Polski wystartowały trzy ekipy, jednak opisane wyżej czynniki sprawiły że wszystkie zakończyły udział w początkowych fazach. Największym plusem było pojawienie się tam i poznanie wielu znakomitych tancerzy ze wschodniego wybrzeża.
Ostatnim przystankiem i zarazem dniem naszej podróży był ponownie Nowy Jork z którego mieliśmy samolot powrotny do kraju. Spotkany wcześniej Sebastian umówił nas z polakiem, który bardzo chciał się z nami spotkać. Poznany Grzegorz Fryc znany również jako Dj Gram-x okazał się bardzo ogarniętą osobą zajmującą się w Stanach Zjednoczonych organizacją koncertów największych polkich, których do tej pory zorganizował już ok. 130, a co najlepsze okazało się że jest Mielczaninem! Trafiliśmy za jego sprawą tego samego dnia do redakcji "Super Expresu USA" w której ukazał się zeskanowany poniżej artykuł. Był to ostatni akcent naszej podróży po którym z lotniska Newark wróciliśmy do Polski.
Z tego miejsca wspólnie z Dominiką serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam odbyć ten niesamowity wyjazd, a w szczególności Samorządowemu Centrum Kultury w Mielcu, który opłacił nam bilety w dwie strony do Nowego Jorku!
Maciej Zbrzezny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane