Nie
wiem, jak mój kolega - a jednocześnie prezes Grupy Literackiej Słowo,
Zbyszek Michalski - to uczynił, ale niespodzianie podczas prezentacji
mojego drugiego tomu poezji otrzymałem listy gratulacyjne od władz
miasta, powiatu i pana senatora Ortyla. Poczułem się przez moment jak
człowiek zasłużony. Ale szybko mi minęło. Znam miarę.
Uczynię
dla potrzeb tego felietonu może ryzykowne założenie, że oto nasze
władze polityczne i samorządowe poczuły łączność z mieleckimi poetami,
doceniły całkowicie społeczną działalność tej grupy ludzi na niwie tak
ulotnej jak słowo, ale także doceniły wagę poezji jako nośnika pięknego
słowa, którego tak nam brakuje w życiu na co dzień.