Ubiegłoroczna zmiana na stanowisku ordynatora oddziału Ginekologiczno-Położniczego mieleckiego szpitala wiązała się z powstaniem nowej strategii pracy oddziału. Wśród priorytetów, które dr n. med. Dariusz Komorowski założył na najbliższy czas, znalazło się m.in. zwiększenie ilości zabiegów oraz rozszerzenie zakresu operacji.
- I to się udało. Zaufało nam wiele kobiet, pacjentki są bardzo zadowolone, co przekłada się na to, że zainteresowanie naszym oddziałem rośnie. Co ciekawe, pomimo tego, że jest ogólny spadek urodzeń w kraju oraz pojawiają się nowe szpitale, liczba porodów utrzymała się na dotychczasowym poziomie - mówi dr Komorowski.
Ordynator podkreśla, że od początku miał świadomość, że mielecki szpital nie jest typową powiatową placówką. Ma charakter głównie zabiegowy i jako taki jest znany w regionie, wyrobił sobie markę. Stało się jasne, że ginekologia nie może zatem pod tym względem odstawać, ale by mogła się rozwijać pod tym kątem, warto było zaoferować pacjentom pełen zakres usług zabiegowych.
- I rzeczywiście tak się stało. Teraz kobiety mogą u nas liczyć na pomoc przy bardzo powszechnych problemach, np. wysiłkowym nietrzymaniu moczu, ale wykonujemy także ginekologiczne operacje plastyczno-rekonstrukcyjne, np. odtworzenie pochwy przy jej wrodzonym braku, a także operacje onkologiczne. Zespół lekarzy pod kierunkiem doktora Błaszczaka zrobił w tym roku na oddziale kolejną laparoskopową operację amputacji trzonu macicy. Operacja polega na wykonaniu tylko trzech małych, centymetrowych nacięć w obrębie podbrzusza. Pierwszą taką operację wykonał zespół naszych lekarzy w 2011 r. w składzie: lek. Jerzy Gruszecki, dr n. med. Dariusz Komorowski i lek. J. Orzeł na bazie użyczonego sprzętu. Takie operacje chcemy wykonywać rutynowo, ale czekamy na zakup własnego instrumentarium. Chcemy mówić o tym, że poszerzyliśmy ofertę i warto z niej korzystać, bo pewne problemy, które kobietom wydają się wstydliwe i niemożliwe do uleczenia , można prosto rozwiązać, przywracając zdrowie i komfort życia - podkreśla dr Komorowski.
Jak dodaje lekarz, pacjentki mogą liczyć na pomoc na najwyższym poziomie, ponieważ dyrekcja zdecydowała się kupić materiały nowoczesne i dzięki innowacyjnej metodzie ich stosowania pozwalające ograniczyć obszar interwencji chirurgicznej. - Najpierw dyrekcja zamówiła 20 zestawów (jednorazowych), aby sprawdzić, jaka jest skala potrzeb, jak dużo kobiet chce się pożegnać z nietrzymaniem moczu czy obniżeniem narządów rodnych. Gdy powiedzieliśmy głośno, że możemy wykonać tego rodzaju zabiegi, okazało się, że chętnych jest naprawdę bardzo wiele. Dyrekcja już ogłosiła przetarg na kolejnych 50 zestawów, a my mamy terminy zajęte do końca lutego - cieszy się dr Komorowski.
Podkreśla, że tak właśnie powinno być, bo współczesna medycyna pozwala przywrócić kobietom dobry standard życia. - Już po dwóch, góra trzech dniach hospitalizacji można zapomnieć o krępującym problemie, który wykluczał choćby uprawianie sportu, uczestnictwo w wielu imprezach rodzinnych, sprawiał, że kobieta nie decydowała się na wyjazdy, czyli rezygnowała z normalnego życia. Wiele pacjentek, które przeszły zabieg, wraca do nas, ciesząc się, że odzyskały zdrowie i wiedząc o tym, jak było to łatwe, polecają szukanie pomocy swoim znajomym. I przybywa nam pacjentek - wyjaśnia lekarz.
Jednym z problemów nowego ordynatora była konieczność zmierzenia się z problemem poprawy opieki na oddziale nad kobietą w ciąży i rodzącą, a także faktem, że w południowo-wschodniej Polsce powstają nowe szpitale położnicze, a już istniejące się modernizują.
- Postanowiliśmy położyć duży nacisk na budowanie bardzo dobrej, nowoczesnej relacji personel-pacjent, czyli tworzenie klimatu "domowego", który sprawia, że kobieta czuje się na tyle komfortowo, że może o wszystko zapytać, swobodnie wybrać pozycję, w której chce rodzić, mieć przy sobie bliskich itp. Społeczność to widzi, już docenia, bo liczba porodów utrzymała się na stałym poziomie, a pacjentki przyjeżdżają do nas nawet z Bieszczad, otrzymujemy miłe maile z podziękowaniami - mówi dr Komorowski. - Trzeba zaznaczyć, że te ważne zmiany nie miałyby miejsca bez życzliwości, wsparcia i pomocy ze strony dyrekcji szpitala, lekarzy i położnych naszego oddziału. Dziękuję również za fachową współpracę z Oddziałem Anestezjologicznym i Blokiem Operacyjnym, bo bez ich pomocy nie byłoby mowy o żadnym postępie.
Aneta Dyka-Urbańska, rzecznik prasowy szpitala w Mielcu
źródło: Medycyna Praktyczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane