Wreszcie ludzie się obudzili i zbuntowali. Władza nie jest po stronie mieszkańców i stawia wiatraki kolosy w odległości 500m od domów. Skandaliczny jest sposób w jaki burmistrze czy wójtowie wprowadzają firmę produkującą prąd. Jak to się dzieje, że wójt i radni np. gminy Borowa lekką ręką likwidują szkołę w Górkach (istniejącą od 1870 r.) z powodu braku pieniędzy, a potem wydają ciężkie pieniądze na zmiany zagospodarowania przestrzennego tylko pod jedną wybraną firmę? Gdzie znaleźli nagle pieniądze?
Czy to nie pachnie korupcją? Skandaliczne są umowy dzierżawy jakie podsuwa się rolnikom. Umowy te można nazwać nie jako dzierżawy, a wywłaszczenia na ok. 40 lat z możliwością odwołania się do sądu w miejscu siedziby wydzierżawiającej firmy czyli w Portugalii!
W
miejscowości Pień burmistrz Radomyśla Wielkiego zorganizował 24
kwietnia br. spotkanie konsultacyjne przedstawicieli firmy mającej
budować farmę wiatrakową – mieniących się jakoby „fachowcami” z Akademii
Wiatru – z mieszkańcami. Osoby te opłacane sowicie przez firmę
wiatrakową przedstawiają wizje wzięte z przysłowiowego sufitu,
posługując się nierzetelnymi ekspertyzami wykonanymi na zlecenie danej
firmy wiatrakowej. Nie ma żadnych badań wykonanych na zlecenie rządowe
czy wojewody, prezydenta. „Badania” robią tylko tacy, którzy w ramach
chałturki chcą się szybko dorobić aby firma miała przykrywkę, że zbadano
hałas i to nie szkodzi itd.
Tacy
specjaliści od przemawiania do różnych środowisk czy urzędników –
zostali tu zaproszeni. Za nimi stoją potężne pieniądze. Zaczynają od
władz centralnych – gdzie ministerstwo ochrony środowiska milczy
pozwalając na budowę choćby na podwórku, nic nie robi wojewoda,
prezydent miasta, burmistrz, itd. Oni przyjeżdżają rozmawiają
(proponując, że może jakąś drogę wybudują, tam jakieś muzeum, dadzą
darowiznę na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego) i tak idą idą
idą, aż w końcu do polskiego rolnika przychodzi człowiek, który mówi po
polsku albo łamaną polszczyzną (zależy skąd przyjechał) i zaczynają się
negocjacje. Negocjacje te przygotowane są w sposób precyzyjny bo oni
patrzą jaka suma pieniędzy danego człowieka podnieci. Oni wiedzą jaka
jest sytuacja u nas, jaka bieda. Jak biedny to szybko się skusi i da
zgodę na wydzierżawienie terenu pod wiatrak. Biedak myśli tak: „pieniądze
same przyjdą, nie trzeba nic robić, to się kręci a oni płacą”. I dadzą
mu tam 200 do 400 euro. A jak twardsza sztuka – to można nawet dojść do
3% zysku firmy wiatrakowej! I tylko wszystko skrzętnie ukrywać to przed
sąsiadami. Z punktu widzenia moralnego, jak taka osoba może podjąć tak
strategiczną decyzję bez konsultacji i zgody sąsiadów!? Oni się nie
przejmują tym też, że ziemia wokół wiatraka natychmiast spada w cenie,
nie można tam nic wybudować przez ok. 40 lat i firma budująca wiatrak o
wysokości 110 metrów musi postawić sobie drogę dojazdu ciężkiego sprzętu
(sam fundament to waga jakieś 300 ton) niszcząc bezpowrotnie środowisko
naturalne. I w ten sposób powstają konflikty międzysąsiedzkie
Konsultacje
społeczne są ważną częścią decyzyjną przed każdą inwestycją. Spotkanie
to zostało przygotowane według wypracowanej socjotechniki gdzie głosy
krytyczne są jakby niewyartykułowane i protestuje jakaś grupka mała
prawie, jak z marginesu społecznego. Media (np. portal Hej.Mielec)
potencjalnego przeciwnika ustawiają jako kogoś co nie dorósł do naszych
czasów, nie wiadomo co on chce powiedzieć i na wszelki wypadek nie daje
się mu głosu (np. poprzez kasowanie wypowiedzi komentujących artykuł), a
jeśli się mu da już głos – to wedle starych zasad sofistyki – podburza
się go emocjonalnie tak żeby zaczął bełkotać. I wtedy jest obraz taki,
że są to ludzie niepoczytalni.
Z
takim zebraniem mieliśmy do czynienia w miejscowości Pień. Zwolennicy
wiatraków (pewnie ci co podpisali już umowy) podburzali protestujących
tworząc coraz większy tumult. Prelegenci (naganiacze) z Akademii Wiatru
szybko opuścili zebranie, rejterując przed pytaniami. Narobili wiatru i
uciekli przed tornadem
. Tak samo zaczął się pokrętnie tłumaczyć burmistrz Rybiński mówiąc,
że w zasadzie podjął już decyzję wstępną o budowie farmy wiatrakowej i
za to gmina otrzyma ponad milion złotych
. Podjął decyzję jeszcze przed konsultacjami społecznymi, po kryjomu!
Trwają już prace zmieniające plan zagospodarowania przestrzennego. Jeśli
zatwierdzą to radni to jest już otwarta droga do podpisania umowy z
firmą stawiającą wiatraki. Tą decyzję Komitet Protestacyjny zaskarży
skutecznie do sądu.
Pan
burmistrz zręcznie się wywinął od podjęcia jakiejkolwiek decyzji – tj.
podjęcia uchwały przeciwko budowie farmy wiatrakowej, motywując to tym,
że na sali za mało jest zwolenników farmy i pewnie on zwoła referendum
nie w całej gminie bo pewnie protestujący byliby przegłosowani, ale w
poszczególnych miejscowościach: Dulczy Małej, Pniu, Zgórsku, itd. Prawda
jaki z niego wizjoner . Ciekawe skąd pan Rybiński weźmie na to pieniądze?
Przed
prezentacją państwa Napieracz, burmistrz i jego świta zrejterowali z
zebrania. Takie niekulturalne zachowanie władz (organizatorów spotkania)
budzi poważne obawy o ich prawdomówność. Słowa burmistrza: …”nie jest żadną nowością, że dawniej wiatraki tutaj były„….
świadczy o zupełnej ignorancji i wiedzy technicznej w różnicowaniu
młynów napędzanych wiatrem do turbin prądotwórczych. Pan burmistrz stał
się częścią propagandową lobby wiatrakowego i stosuje proste sztuczki
socjotechniczne. Ciekawe czy robi to nieświadomie, czy jednak za jakąś
gratyfikację osobistą!? Delikatnie żenada panie burmistrzu Rybiński!
Wszystko to co wokół tej sprawy się dzieje, stanowi poważną przesłankę o odwołaniu pana burmistrza Rybińskiego ze stanowiska.źródło: mielcza NIE wiatrakom
Komu zależało na tym aby mieszkańcy mogli wysłuchać jednej strony? Czego się on obawiał? Polityka negacji….
OdpowiedzUsuń