Woody Allen wymyślił kiedyś taki,według niego śmieszny, bon mot: jak mam do wyboru klimatyzację i Pana Boga, zawsze wybiorę klimatyzację.
Może kogoś to śmieszy, mnie nie. Faktem jest jednak, że powiedzenie to stało się dla dużych rzesz ludzi mottem wyborów, jakie dokonują na co dzień. To, że w Polsce klimatyzację zastępuje polityczna „ciepła woda w kranie” – dając tylko marne świadectwo Polakom – nie zmienia istoty sprawy.
Przyszedł czas, w którym często ta ciepła woda wygrywa z Panem Bogiem, a Palikot z Kościołem. Z przerażeniem słuchałem powyborczych zwierzeń ludzi uważających się za katolików, ludzi chodzących do kościoła, którzy przyznawali, że głosowali na Palikota.
Nie wiem, jak kalkulowali, może tak: muszę mieć się w czym wymyć, by iść do kościoła w niedzielę, a Palikot niech trochę pogoni księży, bo za bardzo się wzbogacili. Myślą państwo, że takie rozumowanie jest mało prawdopodobne? Otóż umysłowa pauperyzacja polskiego społeczeństwa, w tym sporej części ludzi chodzących do kościoła, jest odwrotnie proporcjonalna do ich zamożności. I, co gorsza, takie myślenie nie cechuje przede wszystkim (to moje obserwacje) ludzi młodych, ale zawładnęło wielką częścią ludzi starszych i starych, wytresowanych w niemyśleniu w czasach komuny, a który to bezwład umysłowy utrwalany jest przez takie telewizje jak TVN czy ostatnio TVP.
Przykłady pierwsze z brzegu: facet uważający się za katolika, chodzący co niedziela na mszę świętą, uważa, że należy zlikwidować kapelanów, bo jest ich za dużo. Tylko w jednostkach na wschodzie kraju ponad 150. Jak mu powiedziałem, że tyle jest w całym wojsku, to mnie wyśmiał. Inny przykład: starsza pani, wg niej mocna wierząca, odmawia podpisania listu w obronie Telewizji Trwam, bo „nie lubi ojca Rydzyka”. Na moje tłumaczenie, że każdy katolik, nawet jak nie słucha Radia Maryja i nie ogląda Telewizji Trwam musi podpisać list-apel, bo od tego zależy przyszłość Kościoła w Polsce, bo to tylko pierwszy krok, a za nim pójdą następne, łącznie z wyrzuceniem religii ze szkół, nie przemawia jej do sumienia. „A komu tu wierzyć, kto mówi prawdę”? – pyta retorycznie.
Inna znowu uważa, ze „księża za dużo zarabiają i trzeba im dać nauczkę”.
Znam sporo mieszkańców wsi pod mieleckiej, którzy głosowali na Ruch Palikota. Oczywiście uważają się za katolików. I nie mieli wyrzutów sumienia, tak wybierając.
Jak nad tym myślę, to sądzę, że sporo w tych wyborach jest winy kapłanów. Bo mam wrażenie, że spora część tych ludzi, zaczadzonych lejącą się z zewsząd propagandą antykościelną i prorządową, po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego co czyni. Nie rozumie, że dokonując takich a nie innych wyborów, działa na szkodą Kościoła, działa na szkodę swoich (jeszcze wierzących) rodzin, ale działa także na szkodę Polski.
Piszę, że winię w dużej mierze księży dlatego, że nigdy na kazaniu nie słyszałem jednoznacznego przesłania: „głosujesz za Palikotem, to jesteś przeciwko wierze i Kościołowi. Pomyśl, czy przez to nie czynisz się wrogiem wiary i Kościoła, czy nie przyczyniasz się do ich niszczenia. Zastanów się, czy nadal masz prawo czuć się katolikiem i przyjmować sakramenty, bo ja (to mówi ksiądz) uważam że nie”. Czy któryś proboszcz pozwoli sobie na takie kazanie? Czy nie będzie się bał, że starci jakąś grupę wiernych?
Pewnie ten lęk paraliżuje inicjatywę takich homilii. Czy słusznie? Uważam, że nie. Księża przygotowują swoje kazania tak, by powiedzieć, to co i ja mówię, ale w taki delikatny, zmiękczony cytatami, sposób, tak zakręcony i często niezrozumiały dla prostego człowieka, by nikogo nie obrazić.A ja uważam, że ludzie najzwyczajniej w świecie takich homilii nie rozumieją, że nie znajdują w nich jasnego przesłania, niezwykle ostro i prosto wypowiedzianego: tu jest czarne, a tam białe, tu jest dobro, a tam zło, tu jesteśmy my, wierzący, a tam to już tylko nasi wrogowie.
A popieranie wrogów wyklucza mnie z Kościoła, wyklucza możliwość przyjmowania sakramentów.
Ilu półwiernych straci Kościół, tak nauczając? Uważam, że naprawdę niewielu. A do tego znacząca ich część stanie się wiernymi.
Pozostanie przy Kościele znakomita większość ludzi starszych i starych (choćby z racji biologii, jeśli nie z powodu przekonania) i spora część ludzi młodszych, którym uświadomi się brutalnie ich miejsce w świecie.
Jeśli tego nie będzie się czyniło, jeśli nie będzie jasnego i twardego przesłania, będzie postępowało ogłupienie wielkiej części katolików, i – tak naprawdę – ich odchodzenie od Kościoła.
Ps.
I to pewnie wszystko, co mam do przekazania w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, tak ważną dla mnie z powodu Świętej Faustyny, której piękne Pieśni do Miłosierdzia Bożego , dla jej większej chwały, przetworzyłam w klasyczną formę heksametru czy inną równie klasyczną, co zupełnie nie znalazło zrozumienia u właścicielek jej spuścizny, Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach. Ale swoje zrobiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane