Wjechali na swoje K2
12 maja o godz. 12 Janusz Świtaj, wraz z siódemką innych osób niepełnosprawnych, które poruszają się na wózkach, zdobył swoje „K2”. – Jestem dziś szczęśliwym człowiekiem – powiedział tuż po osiągnięciu szczytu. Za nazwą „K2” kryje się krakowski Kopiec Kościuszki.
Wzgórze, na którym wznosi się Kopiec, ma około 300 m n.p.m., a wysokość samego Kopca jest równa 35,54 m. Dla kogoś, kto jest w pełni sił, wejście na szczyt i zejście z niego zajmuje około 10 minut. Dla osób, które w minioną sobotę wyprawiły się na Kopiec, było to prawdziwe K2.
Siedmiu uczestników projektu było całkowicie sparaliżowanych i poruszało się na elektrycznych wózkach inwalidzkich. Jedna osoba wjechała na zwykłym wózku.
Wejście na szczyt i zejście z niego zajęły uczestnikom 42 minuty. Mimo silnego wiatru, burzowych chmur i deszczu, cała ósemka dotarła do celu. Zdania, które najczęściej tego dnia powtarzali, brzmiały: „Jestem szczęśliwy”, „Spkełniłem swoje marzenie”. Wraz z Januszem Świtajem na „K2” wjechali: Puaweł Szkutnicki, Mariusz Haraśny, Jan Białas, Małgorzata Buczek, Kamil Cierniak, Jerzy Dziedzina i Michał Wojdon. Ostatni z uczestników na szczyt dotarł pierwszy.
– Jeszcze nigdy w życiu nie byłem na żadnej górze. Nawet wtedy, gdy byłem całkiem zdrowy, nie wspiąłem się tak wysoko. To wszystko jest jak piękny sen… – mówił z uśmiechem 33-letni Mariusz Haraśny, który od 14 lat jest sparaliżowany.
Ósemce śmiałków towarzyszyli Anna Dymna, a także pracownicy i wolontariusze Fundacji, opiekunowie, przyjaciele i wielu dziennikarzy. Na szczycie uczestnicy projektu połączyli się telefoniczne z Kingą Baranowską, zdobywczynią siedmiu ośmiotysięczników, ambasadorem wyprawy na „K2”. Kinga dwukrotnie wyprawiała się na prawdziwe K2, które znajduje się w górach Karakorum. Dotąd nie udało jej się stanąć na szczycie. W tej chwili himalaistka jest w trakcie wyprawy na Lhotse (8516 m n.p.m.), czwarty co do wysokości szczyt świata. Znajduje się obecnie w obozie na wysokości 5300 m n.p.m. „Ściągnęłam listy. Są naprawdę wzruszające. To, co ja zrobiłam, zaledwie parę razy w życiu, oni robią codziennie. To bardzo dzielni ludzie”– napisała Kinga po lekturze listów uczestników projektu. Wczoraj, gratulowała im odwagi i mówiła, że takie wyprawy, jak ta na „K2”, mogą być inspiracją nie tylko dla osób, które zmagają się z niepełnosprawnością i ciężkimi chorobami, ale także dla zdrowych .
Po zejściu z Kopca Kościuszki, Anna Dymna, pomysłodawczyni wyprawy, rozdała uczestnikom dyplomy potwierdzające zdobycie „K2”. Podkreśliła, że kiedy ludzie są razem i nawzajem się wspierają, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Dodała, że mówienie o tym, że osoby niepełnosprawne też chcą normalnie żyć i spełniać swoje marzenia, niewiele daje. Trzeba takich wypraw, jak ta na „K2”, aby o tym opowiedzieć bez słów.
– Pamiętajcie, że jesteśmy razem, nie jesteście sami – aktorka zwróciła się do uczestników wyprawy. – Życie jest piękne i każda chwila tego życia jest warta przeżycia – podkreśliła dodając, że każdy ma swoje K2, którego szczyt powinien osiągnąć.
Uczestnicy wyprawy podkreślali, że mogli stanąć na szczycie Kopca Kościuszki dzięki swoim opiekunom, pracownikom Fundacji oraz wolontariuszom.
Podczas zdobywania „K2” wpierali ich następujący wolontariusze:
Przemysław Ślusarczyk (pomagał Januszowi Świtajowi)
Daniel Wiśniowski (pomagał Mariuszowi Haraśnemu)
Bartłomiej Zdeb (pomagał Janowi Białasowi)
Marcin Jezerski (pomagał Jerzemu Dziedzinie)
Artur Szczepaniak (pomagał Michałowi Wojdonowi)
Paweł Czyż (pomagał Małgorzacie Buczek)
Marcin Sowa (pomagał Kamilowi Cierniakowi)
Wyprawa na „K2” odbyła się w ramach projektu „Małe Kilimandżaro”, organizowanego przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko” dla osób niepełnosprawnych.
Patronat Honorowy nad projektem sprawowali: Minister Zdrowia dr Bartosz Arłukowicz oraz Prezydent Miasta Krakowa prof. Jacek Majchrowski.
Sponsorem tytularnym wyprawy była PGNiG SA KOOG w Tarnowie Gazownia Krakowska.
Skąd pomysł na zorganizowanie wyprawy na „K2”?
W ubiegłym roku do Janusza Świtaja zgłosił się 25-letni Paweł Szkutnicki, który podobnie jak Janusz jest sparaliżowany, oddycha za pomocą respiratora i porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim. Paweł opowiedział Januszowi swoją historię. Prosił, aby zainteresował media takimi ludźmi jak on i pomógł mu w ten sposób w zdobyciu pieniędzy na rehabilitację.
– Moi rodzice zrobili wszystko, aby mnie ratować i usprawnić choć trochę moje ciało. Sprzedali dom, żebym mógł się rehabilitować. Mieszkamy w wynajętej kawalerce w Krakowie. Moja renta wynosi niewiele ponad 500 zł. Rehabilitacja kosztuje kilka razy więcej. Gdyby nie moi rodzice i ich determinacja już dawno bym nie żył. Czy nasze państwo myśli w ogóle o takich ludziach jak ja? Skąd mamy czerpać nadzieję i motywację do życia? Jak w ogóle mamy żyć? – pytał Paweł. Janusz skontaktował się z Anną Dymną. Fundacja uruchomiła pomoc dla Pawła, ale Anna Dymna chciała zrobić o wiele więcej – chciała przypomnieć społeczeństwu, że tuż obok żyją tacy ludzie jak Paweł i dać im nadzieję. Tak narodził się pomysł wyprawy na „K2”. Janusz zapytał kilkanaście osób, które są w podobnej sytuacji jak on czy chciałyby wziąć udział w wyprawie – zgłosiła się jedna osoba, 33-letni Mariusz Haraśny z woj. wielkopolskiego. Mariusz 14 lat temu złamał kręgosłup i porusza się na wózku elektrycznym. Pozostali członkowie wyprawy zostali wyłonieni w drodze konkursu.
Sylwetki uczestników projektu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane