Od
stycznia 2013 r. wzrosną ceny biletów Miejskiej Komunikacji Samochodowej w
Mielcu. Podkarpackie miasto jest więc kolejnym miejscem na liście miast, w
których pokrycie kosztów funkcjonowania komunikacji publicznej upatruje się w drenowaniu
kieszeni obywateli, a nie w szukaniu oszczędności w administracji
państwowej.
O podobnej sytuacji, czyli o podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej w Warszawie pisaliśmy już w publikacji pt. „ProtestujmyPrzeciwko Wzrostowi Cen Biletów Komunikacji Miejskiej W Warszawie”, zachęcając jednocześnie do wywierania presji na władzę (patrz: „Podwyżki Cen Biletów Komunikacji Miejskiej: Informacja DlaMieszkańców Warszawy”), której efektem powinno być na przyszłość wyczulenie włodarzy na los przeciętnych obywateli. Świadomy reakcji obywatelskiej przedstawiciel władzy powinien zdawać sobie również sprawę, że na bezkarne w jego mniemaniu przerzucanie obciążeń finansowych na społeczeństwo, nie będzie przyzwolenia.
Radnym miast należy dać jasno do zrozumienia, że
obywatele nie będą ponosić odpowiedzialności za ich nieudolność finansową i
niegospodarność w dysponowaniu środkami publicznymi. Jeśli władza szuka oszczędności,
to może dla przykładu niech najpierw zacznie od siebie.
Tymczasem w Mielcu, podobnie jak w innych miastach, w
których szykują się podwyżki za bilety, zarząd tamtejszej Miejskiej Komunikacji
Samochodowej zaczął straszyć opinię publiczną groźbą bankructwa przewoźnika.
Oczywiście była to tylko zwykła zagrywka pod publikę. Czy można sobie bowiem
wyobrazić sytuację, w której zarządcy MKS-u tak dobrowolnie rezygnują z
pieniędzy transferowanych od podatników do zarządu? Może firma przynosi straty,
ale pensje dla zarządu są zagwarantowane.
Nie wiadomo czy presja rzekomego bankructwa zadziałała
na radnych, tak czy owak cel niegospodarnego zarządu Miejskiej Komunikacji
Samochodowej w Mielcu został osiągnięty – radni przegłosowali podwyżki.
Poszkodowanemu w tym wszystkim obywatelowi nie
pozostaje nic innego, jak protestować przeciwko takiemu traktowaniu w każdy
możliwy sposób. A to wysyłając listy, a to spotykając się ze swoimi lokalnymi
posłami, a to znowu poruszając problem podnoszenia kosztów życia w lokalnych
mediach. W przeciwnym razie, widząc całkowitą obojętność obywateli, władza
zacznie sobie pozwalać na więcej, poszerzając zakres swojej bezkarności i
obarczając nas coraz to nowymi haraczami na rzecz swojej bezproduktywnej i
pasożytniczej biurokracji.
Pamiętajmy, że demokracja istnieje tylko wtedy, gdy
władza podejmuje decyzje w konsultacji z obywatelami, zaś ci wywierają na nią
stosowną presję, skutecznie kontrolując jej poczynania. W innym przypadku mamy
do czynienia z zanegowaniem demokracji, żeby nie powiedzieć z jej wynaturzoną wersją
tzw. miękkiego totalitaryzmu.
Dlatego jedynym dla nas wyjściem jest społeczeństwo
obywatelskie. Inaczej mówiąc, społeczeństwo aktywne, które nie jest bierne w
sprawach publicznych, a w najlepszym przypadku stara się zorganizować dla
wspólnego dobra.
Kiedy
ludzie boją się władzy jest tyrania.
Kiedy
władza boi się ludzi jest wolność.
SG (opcja.wordpress.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane