Początek roku to czas, kiedy pracownicy budżetówki otrzymują dodatkowe
wynagrodzenie, tzw. trzynastą pensję. Tylko oni zachowali ten
peerelowski przywilej. Reszta o trzynastce może tylko pomarzyć.
- Muszę przyznać, że zazdroszczę urzędnikom. Taki dodatkowy zastrzyk
finansowy na początku roku przydałby się chyba każdemu - mówi pani Ania,
pracownica jednej z mieleckich firm. Ona jednak, tak jak i wielu innych
pracowników spoza sfery budżetowej, o trzynastce może tylko pomarzyć.
Ratunek dla domowego budżetu
Dodatkowe trzynaste pensje budżetówka i samorządy wypłacają od stycznia
do końca marca. Nasi urzędnicy dostali je już w styczniu. Ich wypłata
nie jest wymysłem prezydenta czy starosty. Obowiązek taki wynika z
przepisów zawartych w ustawie z grudnia 1997 roku o dodatkowym
wynagrodzeniu rocznym dla pracowników sfery budżetowej. Kiedyś, aby je
otrzymać, warunkiem było przepracowanie minimum jednego pełnego roku.
Teraz prawo do dodatkowego wynagrodzenia przysługuje już osobom, które w
sferze budżetowej przepracowały minimum 6 miesięcy.
Według przepisów wysokość „trzynastki” wynosi równowartość 8,5 procent
rocznego wynagrodzenia, czyli mniej więcej jedną miesięczną pensję. Dla
każdego pracownika naliczana jest jednak indywidualnie. Pomniejszana
jest bowiem o ewentualne zwolnienia chorobowe, urlopy bezpłatne, opiekę
nad dzieckiem czy inne nieobecności w pracy.
Urzędnicy zyskują, my płacimy
W urzędzie miejskim trzynastki trafiły do około 115 pracowników. Jak
informuje Krzysztof Urbański, rzecznik prezydenta Mielca, kwota
przeznaczona w tym roku na dodatkowe wynagrodzenia roczne wyniosła ponad
448 tys. zł. Wysokość naliczanych trzynastek była równa średniej
jednomiesięcznej pensji brutto. Ponieważ kwoty wylicza się procentowo od
zarobków, najwięcej zyskują ci, którzy mają wysokie pensje. I tak na
konta kadry kierowniczej (kierownicy, naczelnicy, sekretarz, skarbnik,
prezydent i jego zastępcy) wpłynęło średnio 6312 zł. Podobnie w
mieleckim starostwie powiatowym. Tam trzynaste pensje trafiły do 144
osób. Starostwo wydało na nie 527 tys. zł.
Za dodatkowe wynagrodzenie urzędników zapłacimy wszyscy, bo pieniądze pochodzą przecież z naszych podatków.
Czy się stoi, czy się leży...
Trzynaste pensje otrzymali wszyscy urzędnicy, niezależnie od efektów
pracy. Właśnie ten fakt w wielu osobach budzi spore wątpliwości.
- Wygląda na to, że „trzynastki” urzędnicy otrzymują po prostu za
codzienne przychodzenie do pracy. Uważam, że trzeba skończyć z tym
reliktem PRL-u – mówi oburzona pani Ania.
Tymczasem rzecznicy mieleckich urzędów przekonują, że trzynaste pensje muszą być wypłacane, bo tak nakazuje prawo.
- „Trzynastki” nie są naszym wymysłem. Do ich wypłaty zmusza nas ustawa
o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników sfery budżetowej -
mówi Bogusław Miga, rzecznik starosty.
Nie tylko „trzynastki”
Oprócz trzynastek pracownicy budżetówki mogą liczyć także na premie i
nagrody. W starostwie powiatowym każdy urzędnik przed świętami Bożego
Narodzenia dostał nagrodę w wysokości 400 zł. Znacznie pokaźniejszą
nagrodę roczną za „szczególne osiągnięcia w pracy” dostał Leszek Kołacz,
dyrektor mieleckiego szpitala. Wynosiła ona około 43 tys. zł brutto.
W urzędzie miejskim nagrody nie są przyznawane. Za to pracownicy dostają premie kwartalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane