Robiłem
kiedyś analizę dostępnych mi danych, z której wynikało, że poziom
bezrobocia w Mielcu nie zależał w ostatnich 15 latach od stopnia rozwoju
specjalnej strefy ekonomicznej, ale od sytuacji gospodarczej w Polsce.
Może to się wydawać szokujące, ale fakty są nieubłagalne. Nie znaczy to
oczywiście, że strefa nie ma wpływu na poziom bezrobocia, ale jak
przeanalizować dane, to wynika z nich m.in. że w czasach, kiedy strefa
rozwijała się marnie, a kraj dobrze, bezrobocie w Mielcu spadało, a
kiedy przychodził czas, że wielka liczba inwestorów rozpoczynała w
Mielcu swoją działalność, ale gospodarka polska dołowała, to bezrobocie w
Mielcu rosło.
Przeczytałem
komunikat o posiedzeniu radnych powiatowych, poświęcone bezrobociu.
Akurat w tym przypadku adekwatnym do sytuacji jest określenie
radni-bezradni. Niby strefa ma się świetnie, niby nowych firm przybywa,
niby zielona wyspa, a tu bezrobocie tak duże, jakbyśmy mieszkali w
gminie na wschodniej granicy.
Wielu
ludzi mnie pyta – dlaczego? Dlaczego jest tak źle, dlaczego nie ma
pracy dla młodych ludzi, skoro jako strefa i miasto przodujemy w
większości krajowych rankingów. Dlaczego jest ta marnie, że ludzie
uciekają do większych miast lub za granicę, a Mielec się wyludnia i nic
nie wskazuje na to, że tendencja się odwróci?
Poraża
mnie bezradność radnych, wyrażona w czytanych oświadczeniach, chociaż
trochę ich rozumiem. Jak Pan Tymuła mówi, że „My tutaj nic nie zrobimy.
My tylko wykonujemy wytyczne narzucane nam odgórnie. Jeżeli chcemy
realnie dyskutować o zmianach, trzeba spotkać się z parlamentarzystami”.
I
w tym stwierdzeniu jest i prawda i nieprawda. Rzeczywiście, radni nic
nie mogą. Ale spotkanie z parlamentarzystami także nic nie zmieni, bo
oni także nic nie mogą. A przynajmniej nie mają mocy, by coś szybko
zmienić. Bo zmienić trzeba tak dużo, że żadna partia w Polsce nie jest
na to gotowa.
Co
pozostaje? Pozostaje czekać jedynie na tak duży kryzys, że pod jego
presją zmieni się myślenie partii politycznych, ale przede wszystkim
ludzi, wyborców, którzy na głębokie zmiany swoim reprezentantom pozwolą,
bo będą widzieli, że nie ma innej drogi.
Innym
zupełnie aspektem tej dyskusji jest wystąpienie przewodniczącego Rady
Powiatu. Powiem tak: lepiej czasem się nie odzywać, zamilczeć,
pamiętając , że milczenie jest złotem, jeśli nie ma się niczego mądrego do powiedzenia.
Bo
mówienie bezrobotnym, że dobrze jest być bezrobotnym, kiedy samemu jest
się bogatym i tych bezrobotnych zatrudnia, świadczy o tak porażającym
braku wyczucia taktu, a jednocześnie i braku kompetencji na zajmowane
aktualnie stanowisko, że szkoda słów.
A
co dalej z bezrobociem? Ano nic. Radni pogadają, parlamentarzyści
pochylą się z troską nad sprawą, urzędnicy wygodniej rozsiądą się w
fotelach, z politowaniem albo ze współczuciem spoglądając na biedne
dzieci szukające pracy, rząd wyda kolejny optymistyczny komunikat,
zachęcając do uśmiechu, a kto żyw, będzie szukał ucieczki z tego miasta i
kraju.
Jak
dwójka młodych ludzi z podmieleckiej wsi, którzy wrócili z Kanady,
chcąc dalej żyć w Polsce (skąd ich ród) i po półrocznym szukaniu
jakiejkolwiek sensownej pracy, po zmaganiach się z urzędasami z KRUS,
którzy tylko umieli mnożyć trudności (wszak sami mają pracę), machnęli
na wszystko ręką. Na ich wyremontowanym domu wisi baner „Na sprzedaż”, a
oni zbierają się z powrotem do Kanady.
Andrzej Talarek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane