Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia kontakt

Para-demokracja i para w gwizdek

Ostatnie afery, następujące jedna po drugiej, pokazują stan naszego państwa. Fatalny. Wszystkie jego komórki – od gminy i powiatu poczynając, a na organach centralnych kończąc – prawie w całości pochłania lub gdzieniegdzie już pochłonęła czarna pleśń, pożerając jego organa i wydzielając toksyny kumoterstwa, korupcji, nepotyzmu czy wręcz mafijnego gangsterstwa.

Ta pleśń to nade wszystko lokalne kliki, skupione wokół wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów, wojewodów i marszałków, szefów i kierowników agencji rządowych, spółek skarbu państwa i samorządu, panów przewodniczących rad, szefów lokalnych organów partii (i to nie tylko rządzącej), wielu sędziów i prokuratorów etc.

Ale ta pleśń to także w sporej części ogłupione wygodą niemyślenia polskie społeczeństwo, trwające w letargu totalnego grilla, wierzące w każdą bzdurę emitowaną z tv i gazet, byle tylko nie przerywającą błogostanu, godzące się na korupcję, nie protestujące na widok zła, a nawet samo w nim uczestniczące na własną miarę i możliwości.

Ale czy trzeba wskazywać na nieuczciwych? Wszak do tryumfu zła wystarczy, by dobrzy ludzie nic nie robili. I z tym jakże często mamy też do czynienia w naszym kraju, w naszym mieście, w każdej pewnie polskiej gminie czy powiecie.

Rozpanoszyli się na polskiej ziemi - nienauczonej niczego nie tylko aferami para-banków, ale także sowiecką i hitlerowską okupacją, zaborami, niewolą, przymusem emigracji, wielokrotnym upadkiem wreszcie – lokalni kacykowie, żyjący z pieniędzy zabieranych podatkami od ciężko pracujących ludzi, sami ustalający sobie pensje i diety, za które nic lub niewiele temu społeczeństwu dają.

Szukamy podobno w państwie każdego miliarda oszczędności, a tylko na naszych samorządowców wydajemy rocznie 32 miliardy złotych. Tyle kosztuje ich utrzymanie (ogromne diety, często przewyższające miesięczne zarobki, dawane za kilkugodzinny pobyt „na posiedzeniu rady”, na ich wyposażenie, funkcjonowanie etc). A co dają w zamian? Uległe przegłosowywanie partyjnych działań. Para-demokrację.

Ale bywa i gorzej. Tak choćby, jak w znanym nam dobrze mieście, gdzie przewodniczącym komisji zdrowia i ochrony środowiska jest facet, który to środowisko od lat niszczy w stopniu trudnym do wyobrażenia, niszcząc jednocześnie zdrowie ludzi, którzy w swej naiwności wybrali go za swego przedstawiciela. A jednocześnie uchodzi za wzorowego – wzorcowego – obywatela tego miasta.

 I co? I nic. Tak będzie dalej. Czy można dać przykład większej hipokryzji i zakłamania? I to nie tylko tego człowieka, ale także wielu tych, którzy wiedzą i milczą.

 Niby wszyscy prawie widzimy (my, którzy myślimy), że to społeczeństwo zaczyna gnić, rozkładać się, że pożera go rak, gangrena prywaty. Widzą to i szarzy obywatele, i ci, którzy uczciwie się boją, i ci, którzy sami kradną, widzą to prominentni przedstawiciele tegoż społeczeństwa, którzy jak mogą, wykorzystują do wzbogacenia siebie i rodziny dany im przez partię lub własną przebiegłość czas,

 To smutne społeczeństwo. Można by nawet rzec - żałosne. Niczego nie nauczone swoją historią, której resztki usiłuje mu się zabrać, zohydzić lub zakłamać. I jak niewielu protestuje. No bo czy historia da jeść?

To smutne społeczeństwo. Smutne smutkiem ludzi biednych, nie mających nadziei, bojących się o pracę, o środki do przeżycia dla rodziny, w strachu milczące, nie odzywające się.

To smutne społeczeństwo. Smutne smutkiem emerytów na niskich emeryturach, z których część przepracowała ledwie dwadzieścia lub trzydzieści lat i żyje na koszt innych.

To także smutne społeczeństwo różnego rodzaju urzędników, ludzi (w dużej mierze) żyjących na czyjś koszt, najczęściej tych biedniejszych lub gorzej ustosunkowanych, którzy nie załatwili sobie dobrej posady „na której nic się nie robi”. A jednocześnie ludzi niezadowolonych ze swojej niskiej płacy.

To smutne społeczeństwo biednych rolników, bez dochodów, za których inni płacą emerytury i opiekę zdrowotną. Także ci, którzy zarabiają mniej, niż potrzeba na wyżywienie ich biednej rodziny.

I w tym sarkazmie i czarnowidztwie trzeba powiedzieć także, że jednocześnie jest to w dużej mierze społeczeństwo rozbawione, radosne, grilujące, patrzące w świetlaną przyszłość, kiedy już spłaci wszystkie kredyty i zwiedzi połowę świata, którego z błogostanu nie wytrąci żadna klęska, bo przecież „Polacy, nic się nie stało”. To gównie młodzi, wykształceni, z wielkich miast, choć nie tylko.

Ale to społeczeństwo, to także smutni rządzący. Smutni, bo czują, że nie są w stanie wystarczająco długo utrzymać tego radosnego społeczeństwa w błogostanie, a tego smutnego w milczeniu.
 Smutni, bo nie wiedzą jak długo w tej para-demokracji można jeszcze puszczać parę w gwizdek, a nie na tłoki, popychające kraj do przodu.

Smutni, bo boją się myśleć, co będzie, jak to para-społeczeństwo stanie się (na chwilę) społeczeństwem a para-demokracja (też na chwilę) demokracją.

Ps. Mądra władza sama z siebie dała kiedyś (w Anglii) ludziom ośmiogodzinny dzień pracy i emerytury (w Niemczech i Anglii). Mądra władza nie siedzi z założonymi rękami, nie czeka, ale działa.

Andrzej Talarek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim napiszesz przeczytaj regulamin

Komentarze są moderowane



Rozkłady jazdy komunikacji prywatnej BUS.....Sprawdź szczegóły..........