Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia kontakt

To jest kraj dla starych ludzi

Nie będzie w moim felietonie narkotyków, dwu milionów dolarów, wielu zabójstw i wartkiej akcji, jak w filmie  Joela i Ethana Coenów „To nie jest kraj dla starych ludzi”.

Bo i felieton nie będzie o Ameryce tylko o Polsce, a u nas nie ma westernów czy innych filmów akcji, by mogła w nich zwyciężać – tak byśmy chcieli – sprawiedliwość.


Świat się zmienia i sprawiedliwość nie jest już taka jak kiedyś, a jej wyroki są nieodgadnione od początku do końca (książki, filmu, życia…). Ba, nie wiadomo nawet, czy ona jeszcze istnieje, czy nie zamieniła się w swoją betonową czy spiżową atrapę, pustą wydmuszkę stojącą po pałacach sprawiedliwości. Bo to, że tak się wydaje starym ludziom, o niczym jeszcze nie świadczy.

„Niezbyt wiele dobrego da się powiedzieć o starości”. Jest jednak jedna dobra rzecz: „Zaletą jest to, że nie trwa długo”. To z filmu.

Wszyscy czekamy na starość. Jedni jak na wyrok losu, inni jak na czas odpoczynku, który ma rzekomo być nagrodą za całe ciężkoprzepracowane życie. Pewnie to pierwsze jest bliższe prawdy.

Jeszcze nie tak dawno, lat temu trzynaście, różni hochsztaplerzy obiecywali emerytom wspaniałe wakacje pod palmami. Dzisiaj nikt już nie ma wątpliwości nierealności tamtych obietnic. Dzisiaj większość zadowala się marzeniem o tym, by jakość wystarczyło na godne (co to znaczy?) życie na emeryturze.

Młodzi ludzie, z którymi rozmawiam, a którzy do wieku emerytalnego muszą jeszcze pożyć ze czterdzieści lat, nie wierzą już w to, że dostaną od państwa jakąkolwiek emeryturę. Łatwo im tak myśleć, kiedy perspektywa odległa. Póki co płacą i płaczą. Na ZUS.

W takim ich myśleniu jest jednak wielkie niebezpieczeństwo. Bo jeśli ich większość naprawdę uwierzy w to, że nie mają co liczyć na emeryturę od państwa, to zaraz potem przyjdzie kolejna myśl; To niby dlaczego cokolwiek płacimy na emerytury dzisiejszych dziadków i babć? Co to nas wszystko obchodzi? My będziemy pracować przez pięćdziesiąt lat, i nie dostaniemy nic, a płacimy na tych, którzy przepracowali lat dwadzieścia pięć, czy nawet piętnaście a teraz żyją za nasze pieniądze i narzekają, ze dostają za mało.

I ci ludzie, szczególnie pracujący na swoim, będą robić wszystko, by – jeśli nie uda im się nie płacić wcale – płacić jak najmniej. Tym bardziej, że tak naprawdę na emerytury odkładają tylko pracujący poza sferą budżetową. Bo to, co płaci na ZUS urzędnik czy nauczyciel, wcześniej musieli wypracować ci, od których państwo bierze, mało dając, czyli cała sprywatyzowana część naszego społeczeństwa. Sprywatyzowana, czyli pozabudżetowa. Bo i co z tego, że odtrącimy urzędnikowi. On mógłby na ZUS nie płacić wcale, gdybyśmy tylko mniej o wartość składki mu płacili na wypłatę.
A urzędników przybywa, a świadomość młodych, zarabiających na utrzymanie państwa, w tym tych urzędników, radykalnie się zmienia.

Boję się, co będzie, jeśli kolejne rządy tego nie zrozumieją. Jeśli nie ograniczą do minimum sfery budżetowej, aby płatnicy netto do ZUS  – to modny dziś termin – nie wkurzyli się ostatecznie i płacić na biorców netto nie przestali. A biorcy netto mają wszystkie przywileje których płatnicy nie mają i mieć nie będą. Bezpieczną, lekką pracę, pewność zatrudnienia, dobrą emeryturę.

Boję się tego, że jak tej naszej kolesiowsko – szwagrowskiej pseudodemokracji nie naprawi się szybko, jeśli nie ułatwi się młodym ludziom awansu i nie zracjonalizuje się wydatków na sferę budżetową, nie sprywatyzuje jak najwięcej firm i instytucji, ograniczając obecność państwa tylko do naprawdę kluczowych spraw, to za parę lat runie to wszystko jak ten domek z kart.

I ci starzy ludzie, którzy dzisiaj żyją na – bywa, że lichych ale pewnych – emeryturach, będąc tak naprawdę obok sfery budżetowej najbardziej uprzywilejowaną grupą społeczną, na których łożą młodzi ludzie, nie mogący często założyć rodziny z braku środków i perspektyw, za kilka lat staną w obliczy braku nawet tych małych emerytur. I co z tego, ze zaraz obalą rząd – wszak są liczni – jeśli kolejny także pieniędzy dla nich nie znajdzie.

I ten kraj, który dzisiaj jest bardziej przyjazny dla ludzi starych stanie się krajem nie dla nich. I powiedzą, nie rozumiejąc nic z tego, co się wokół dzieje, jak szeryf z cytowanego powyżej filmu, że to nie jest kraj dla starych ludzi.

Panie, tu się nie da żyć!

Ale jak na razie nie za bardzo daje się tu żyć ludziom młodym, którzy wyjeżdżają do krajów, gdzie żyć mogą. I gdzie  mogą zakładać i powiększać rodziny.

Tyle tylko, że nie będą już tam rodzili małych Polaków, ale Europejczyków. Tylko czy o to nam chodzi?

ps. W tej sytuacji jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się być propozycja, którą kiedyś zgłosił PSL (sic), aby państwo wypłacało dla wszystkich taką samą emeryturę, na minimalnym poziomie, a wszytko co powyżej pochodziłoby (lub nie) z dobrowolnych ubezpieczeń samych przyszłych emerytów. Oczywiście wcześniej trzeba zmusić rolników, by płacili podatki. Ten system byłby najsprawiedliwszy dla tych, na których barkach spoczywa rzeczywisty ciężar zapracowania na emerytury wszystkich, czyli dla  tzw. narodu sprywatyzowanego.

A.Talarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim napiszesz przeczytaj regulamin

Komentarze są moderowane



Rozkłady jazdy komunikacji prywatnej BUS.....Sprawdź szczegóły..........