4 września 2009 r. Sąd Okręgowy w Rzeszowie II Wydział Karny (sygn. akt IIK 6/09) wydał prawomocne orzeczenie stwierdzające, że Janusz Chodorowski złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, w którym stwierdził, że nie współpracował on z organami bezpieczeństwa państwa PRL w latach 1944-90 oraz, że nie pracował i nie pełnił służby w tych organach. Sąd oparł swój wyrok o zeznania byłego esbeka rezydującego wówczas na terenie WSK "PZL-Mielec". Zeznał on podczas
procesu, że wpisał i założył teczkę agenturalną bez wiedzy zainteresowanego. Spośród wielu znawców tej materii i komentatorów, taką działalność pracownika SB można włożyć między bajki.
Za artykułem Ewy Stankiewicz (Gazeta Polska Codzienna z 2012 r.) cytuję:
…"Owszem, SB posługiwały się kłamstwem i prowokacją, ale nie wobec
samej siebie. Wewnętrzne papiery SB były prowadzone bardzo
skrupulatnie. Tam praktycznie nie mogło być mowy o oszustwie. Esbecy
byli ściśle kontrolowani, choćby po to, żeby agenci nie mogli brać
dodatkowych funduszy na fikcyjnych donosicieli. Oczywiście archiwa SB
nie mogą być źródłem jedynym, ale są źródłem wiarygodnym."…
Sąd jednak musiał uznać sprawę na korzyść osoby zainteresowanej – jak w powyższej sentencji – gdyż dokumenty źródłowe w tej sprawie zniszczono 9 stycznia 1990 r. (palono je wraz z innymi papierami na lotnisku WSK "PZL-Mielec") w jednostce prowadzącej, a temat został zdjęty z czynnej ewidencji operacyjnej 15 stycznia 1990 r.
………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Komentarz:
A więc mamy "ptaszka" , który brał
pieniądze za fikcyjnego TW i dziś się tym chwali publiczne. Szkoda, że
ów pracownik SB , (czytaj oszust), w tym biogramie występuje anonimowo,
bo chyba przed Sądem ujawnił swoją tożsamość i warto by to pozyskać dla
uzupełnienia tegoż biogramu.
I pomyśleć, że od 1944 do 1990 roku
to oszustwo mu się udawało, ile kasy przez ten czas zebrał? Bo i w
jakim celu wpisał i założył teczkę agenturalną na Janusza Chodorowskiego
bez jego wiedzy?
"Wewnętrzne papiery SB były prowadzone bardzo skrupulatnie".
Skoro tak skrupulatnie były
prowadzone jak i zniszczone, to oświadczenie lustracyjne Janusza
Chodorowskiego należy włożyć między bajki.
Ja będąc na miejscu Janusza
Chodorowskiego, także musiałbym się upewnić, przed złożeniem
"oświadczenia", – czy niema tam jakich "kwitów" na mnie, czy wszystko
zostało dokładnie zniszczone. Gdzie bym szukał takiej gwarancji?
Tak, tak, u źródła. U źródła panie i
panowie, u źródła które znałem z którym przez tyle długich lat żyłem za
pan brat, z którego może czerpałem jakieś korzyści.
Bo jako niewinny, skąd bym wiedział
że miałem jakiegoś tam "opiekuna prowadzącego" i kto nim był, ażeby w
razie konieczności powołać go za świadka który by bronił mojej
niewinności??? Panie Chodorowski, oj nie udolnie pan to rozegrał,
Wałęsa także szukał "obrony swojej niewinności", – u Jaruzelskiego!?
Ale wracając do pana SB-eka,
którego nazwałem na wstępie oszustem. Rzeczywiście jest
oszustem i to wysokiej klasy, bo udawało mu się oszukiwać przez tyle lat
swoich zwierzchników, zakładając na Bogu ducha winnego Janusza
Chodorowskiego teczkę i brać za jego ewentualne donosy pieniądze,
którymi chyba nie raczył się nawet z nim podzielić. Oj nie ładnie, nie
ładnie. A może…….
Robinson
źródło:ziemiamielecka.pl
Widze ze sad go uniewinnil a jakis Robinson Cruzoe bedzie wine mu udowadnial i skazywal. Bo jakim cudem zaraz po pojawieniu sie artykulu on juz z gotowym tekstem komentarz umieszczal? Winny!
OdpowiedzUsuń