Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia kontakt

Kapliczka pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej

Kapliczka pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej nosi miano „leśnego sanktuarium” lub „kaplicy kierowców” Kapliczka przy drodze Mielec – Rzeszów to tajemnicze miejsce! Niektórzy są przekonani, że dochodziło tam do cudów! Ktoś wyszedł bez szwanku z ciężkiego wypadku, niemiecki żołnierz przez kilkanaście minut salutował oddając cześć, rosyjski, który chciał zniszczyć to miejsce, sam zginął, dochodziło to wyleczenia z chorób!
 W odległości ok. 3 km od Mielca, przy drodze do Kolbuszowej, na terenie parafii p.w. Trójcy Przenajświętszej Mielec - Smoczka, znajduje się kapliczka pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej.
          Kaplica nosi miano „leśnego sanktuarium” lub „kaplicy kierowców”. Miejsce to związane jest z zadziwiającymi historiami! Kapliczka powstała jeszcze przed drugą wojną światową. W czasie wojennych działań znalazła się w samym środku wojskowego terenu. Stacjonowały tam wojska hitlerowskie. Okupanci najczęściej niszczyli takie miejsca, uznając je za obiekty wzmacniające polskość zajmowanych przez nich terenów. Ale nie ten. Kapliczka, która była wtedy o wiele mniejsza i skromniejsza, niż współczesna, pozostawała przez hitlerowców nietknięta! Niewiarygodne! Pojawiły się także relacje, że Niemcy wyjątkowo szanowali to miejsce. Pozwalali Polakom tam przychodzić i się modlić! Sami też rzekomo w tej modlitwie brali udział. Jeden z oficerów wojskowych miał często to miejsce odwiedzać. Przekonany o wyjątkowości tego miejsca stawał tam na kilkanaście minut i salutował do obrazu! Niestety później jeden z radzieckich żołnierzy postanowił zniszczyć kapliczkę i obraz maryjny się w niej znajdujący. Oddał w jej kierunku serię strzałów z karabinu. Chwilę później… padł brocząc krwią. Zmarł na drodze przed kapliczką.
               „Leśne sanktuarium” powstało zresztą w bardzo wyjątkowych okolicznościach. Zbudowali je robotnicy, którzy prowadzili prace budowlane przy drodze Mielec – Rzeszów. Sami biedni, sumiennie składali się na swoje dzieło. W środku kaplicy umieszczono w 1939 roku gipsowy obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wyrzeźbione w gipsie postacie pomalowane były na odpowiednie kolory, zgodnie z oryginałem. Obraz ten wykonany był prawdopodobnie w Tarnowie, a ufundowany został przez robotników, którzy składali po dwa grosze z każdej wypłaty. W zasłyszanej relacji, obraz miał kosztować 400 zł. Było to bardzo dużo, jeżeli cena 1 ara działki budowlanej wynosiła przed wojną 40 zł. W czasie PRLu kaplica została odbudowana. Stała się ważnym miejscem kultu religijnego mielczan. To bardzo nie podobało się ówczesnym władzom. W czerwcu 1988 roku przy kapliczce odprawiona została uroczysta Msza św. z okazji 50-lecia powstania kapliczki. W kazaniu ks. Józef Bukowiec ukazał symbolikę tego obiektu, jako wyrazu wiary Polaków. W mocnych słowach napiętnował komunisty propagandę, przejawiającą się w walce z religią, a wychwalającą, natomiast kult jednostki i ludzi, którzy rzeczywistości byli ludobójcami. Prawdopodobnie, na skutek tej wypowiedzi, w kilka dni później nieznani sprawcy dopuścili się dewastacji kapliczki i jej otoczenia. W kilka dni wierni teren uprzątnęli. We wszystkich mieleckich kościołach zostały odprawione modlitwy przebłagalne!
                Położenie kapliczki przy ruchliwej i niebezpiecznej drodze sprawiło, że miejsce to stało się szczególnie bliskie kierowcom. Po II wojnie kapliczkę odwiedzali państwo Weronika i Stanisław Politowie z Mielca. Tu zaczynali modlitwą każdy dalszy wyjazd samochodem i tu każdą podróż kończyli. Stanisław Polit wspominał, że na błyskawiczną myśl o obrazie z kapliczki, wyszedł bez szwanku z bardzo poważnego wypadku samochodowego w 1971 r. Zdarzenie to jeszcze bardziej pogłębiło w nim nabożeństwo do Matki Boskiej, szczególnie przy tej kapliczce. Takich osób, jak on, które zatrzymywały się przy kaplicy i dziękowały za ratunek z wypadku było i jest nadal bardzo wiele. Opiekun kapliczki, Jan Gancarz, słyszał wielokrotnie opowiadania osób przychodzących tam, o łaskach, które otrzymały za wstawiennictwem Matki Boskiej; szczególnie o wyleczeniach z ciężkich chorób lub nałogów. Sam opiekun poświęcił się pracy przy kapliczce również w podzięce za wyleczenie z ciężkich chorób! Z początkiem lat 50-tych, przy kapliczce zaczął pracować Jan Szelest z Mielca. Podjął tę pracę jako podziękowanie Bogu za szczęśliwy powrót z więzienia niemieckiego w 1943 roku. Za pracę przy kapliczce, Jan Szelest został ukarany dyscyplinarnie przez władze partyjne w zakładzie pracy. Odebrano mu premię i nie otrzymał przysługującego mu krzyża kombatanckiego. Pewna kobieta przychodziła codziennie z Mielca do kapliczki, gdyż w danym roku nie mogła pójść na pielgrzymkę do Częstochowy. (cyn)

Źródło: mediapodkarpackie.pl / Wizjer Regionalny






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim napiszesz przeczytaj regulamin

Komentarze są moderowane



Rozkłady jazdy komunikacji prywatnej BUS.....Sprawdź szczegóły..........