W odległości ok. 3 km od Mielca, przy drodze do Kolbuszowej, na terenie parafii p.w. Trójcy Przenajświętszej Mielec - Smoczka, znajduje się kapliczka pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Kaplica nosi miano „leśnego sanktuarium” lub „kaplicy kierowców”. Miejsce to związane jest z zadziwiającymi historiami! Kapliczka powstała jeszcze przed drugą wojną światową. W czasie wojennych działań znalazła się w samym środku wojskowego terenu. Stacjonowały tam wojska hitlerowskie. Okupanci najczęściej niszczyli takie miejsca, uznając je za obiekty wzmacniające polskość zajmowanych przez nich terenów. Ale nie ten. Kapliczka, która była wtedy o wiele mniejsza i skromniejsza, niż współczesna, pozostawała przez hitlerowców nietknięta! Niewiarygodne! Pojawiły się także relacje, że Niemcy wyjątkowo szanowali to miejsce. Pozwalali Polakom tam przychodzić i się modlić! Sami też rzekomo w tej modlitwie brali udział. Jeden z oficerów wojskowych miał często to miejsce odwiedzać. Przekonany o wyjątkowości tego miejsca stawał tam na kilkanaście minut i salutował do obrazu! Niestety później jeden z radzieckich żołnierzy postanowił zniszczyć kapliczkę i obraz maryjny się w niej znajdujący. Oddał w jej kierunku serię strzałów z karabinu. Chwilę później… padł brocząc krwią. Zmarł na drodze przed kapliczką.
„Leśne sanktuarium” powstało zresztą w bardzo wyjątkowych okolicznościach. Zbudowali je robotnicy, którzy prowadzili prace budowlane przy drodze Mielec – Rzeszów. Sami biedni, sumiennie składali się na swoje dzieło. W środku kaplicy umieszczono w 1939 roku gipsowy obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wyrzeźbione w gipsie postacie pomalowane były na odpowiednie kolory, zgodnie z oryginałem. Obraz ten wykonany był prawdopodobnie w Tarnowie, a ufundowany został przez robotników, którzy składali po dwa grosze z każdej wypłaty. W zasłyszanej relacji, obraz miał kosztować 400 zł. Było to bardzo dużo, jeżeli cena 1 ara działki budowlanej wynosiła przed wojną 40 zł. W czasie PRLu kaplica została odbudowana. Stała się ważnym miejscem kultu religijnego mielczan. To bardzo nie podobało się ówczesnym władzom. W czerwcu 1988 roku przy kapliczce odprawiona została uroczysta Msza św. z okazji 50-lecia powstania kapliczki. W kazaniu ks. Józef Bukowiec ukazał symbolikę tego obiektu, jako wyrazu wiary Polaków. W mocnych słowach napiętnował komunisty propagandę, przejawiającą się w walce z religią, a wychwalającą, natomiast kult jednostki i ludzi, którzy rzeczywistości byli ludobójcami. Prawdopodobnie, na skutek tej wypowiedzi, w kilka dni później nieznani sprawcy dopuścili się dewastacji kapliczki i jej otoczenia. W kilka dni wierni teren uprzątnęli. We wszystkich mieleckich kościołach zostały odprawione modlitwy przebłagalne!
Położenie kapliczki przy ruchliwej i niebezpiecznej drodze sprawiło, że miejsce to stało się szczególnie bliskie kierowcom. Po II wojnie kapliczkę odwiedzali państwo Weronika i Stanisław Politowie z Mielca. Tu zaczynali modlitwą każdy dalszy wyjazd samochodem i tu każdą podróż kończyli. Stanisław Polit wspominał, że na błyskawiczną myśl o obrazie z kapliczki, wyszedł bez szwanku z bardzo poważnego wypadku samochodowego w 1971 r. Zdarzenie to jeszcze bardziej pogłębiło w nim nabożeństwo do Matki Boskiej, szczególnie przy tej kapliczce. Takich osób, jak on, które zatrzymywały się przy kaplicy i dziękowały za ratunek z wypadku było i jest nadal bardzo wiele. Opiekun kapliczki, Jan Gancarz, słyszał wielokrotnie opowiadania osób przychodzących tam, o łaskach, które otrzymały za wstawiennictwem Matki Boskiej; szczególnie o wyleczeniach z ciężkich chorób lub nałogów. Sam opiekun poświęcił się pracy przy kapliczce również w podzięce za wyleczenie z ciężkich chorób! Z początkiem lat 50-tych, przy kapliczce zaczął pracować Jan Szelest z Mielca. Podjął tę pracę jako podziękowanie Bogu za szczęśliwy powrót z więzienia niemieckiego w 1943 roku. Za pracę przy kapliczce, Jan Szelest został ukarany dyscyplinarnie przez władze partyjne w zakładzie pracy. Odebrano mu premię i nie otrzymał przysługującego mu krzyża kombatanckiego. Pewna kobieta przychodziła codziennie z Mielca do kapliczki, gdyż w danym roku nie mogła pójść na pielgrzymkę do Częstochowy. (cyn)
Źródło: mediapodkarpackie.pl / Wizjer Regionalny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane