Wydawało
mi się, że już sporo wiem na ten temat, a okazało się, że moja wiedza
jest dalece niepełna. Przez ostanie parę lat napisałem na ten temat
kilka felietonów. Poruszały one głównie temat braku szacunku dla pamięci
tych ludzi, którzy kiedyś żyli w naszym mieście, a teraz zostały po
nich jedynie cmentarze, których stan świadczy źle o społeczności
dzisiejszego Mielca.
I niestety nie pozostała pamięć. Nie ma jej, bo
nikt prawie jej nie podtrzymuje, nikt o nią prawie nie dba. Pan
Wanatowicz jest jednym z niewielu sprawiedliwych, jednym z niewielu
mówiących na ten temat, zbierających okruchy pamięci w większą całość. I
to z jego zbiorami możemy się zapoznać w Domu Kultury.
My,
mielczanie, którzy potrafimy uszanować pamięć żołnierzy radzieckich,
leżących przy ulicy Wolności na swoim cmentarzu, nie potrafimy uczcić
pamięci naszych sąsiadów, którzy żyli w tym mieście od kilkuset lat i
budowali go razem z Polakami.
Apele
do władz miasta nie skutkują zupełnie. Pomyślałem, że prawdopodobnie
władze – wybierane przez mielczan – znają opinię swoich wyborców i ich
stosunek do sprawy żydowskiej, i powodowanie obawą o powtórny wybór
podejmują decyzje, jakie podejmują. To znaczy nie podejmują żadnych
decyzji. Leżący w środku miasta stary cmentarz żydowski przypomina
wielkie zbiorowisko chaszczy, badyli, krzaków i byle jakich drzewek i
śmieci. Trudno się nawet domyślić – bo jeszcze trudniej zobaczyć – że
gdzieś z drugiej strony, zasłonięty jakby ze wstydu krzakami, stoi
kamienny obelisk kogoś pewnie upamiętniający.
Macewy,
którymi Niemcy wybrukowali mielecki rynek, odnalezione przy okazji jego
remontu, złożono i chyba nadal tam sobie leżą. I pewnie to już tak
zostanie na wieki wieków. Aż może kiedyś, za wiele lat, ktoś znowu
wpadnie na pomysł, że przecież na takim placu, nieużywanym, położonym w środku miasta, można by coś wybudować, jak kiedyś budynek poczty.
A może jednak się mylę i to nie opinia większości mielczan jest tu decydująca?
Oglądając
wystawę dowiedziałem się, że na miejscu, w którym dzisiaj stoi budynek
starego technikum mechanicznego (a obecnie Inkubator Technologiczny),
był kiedyś obóz dla Żydów, którzy pracowali w ówczesnych zakładach
lotniczych. Po tym obozie została jedynie brama, obok której
przechodziłem tysiące razy i nie wiedziałem, że przechodzę obok
żelbetonowego świadka zagłady mieleckich Żydów. Teraz, po remoncie
budynku i likwidacji części płotu, brama ta, mająca po bokach dość
charakterystyczne żelbetonowe filary, jest szczególnie widoczna. W innych miastach dbają o mniej istotne pamiątki - zabytki. U nas jakoś nie za bardzo.
Nie wiem, czyją ta brama jest obecnie własnością. Wiem, że przez kilkanaście lat była – tak jak cały płot - własnością Agencji Rozwoju Przemysłu. Aż się prosi, by ją wyremontować i umieścić na niej stosowną tablicę.
Zwracam
się tą drogą z apelem do Dyrektora Oddziału ARP o przeznaczenie na ten
cel kilku tysięcy złotych. Myślę, że z tych wielkich pieniędzy, jakie
spółka zarobiła w Mielcu, godzi się dać na szczytne przecież
przedsięwzięcie taką niewielką kwotę. Zwraca
się także z podobnym apelem do Prezesa Zakładów Lotniczych. Ci Żydzi
pracowali przecież także na rzecz tego zakładu, który teraz jest Pana
zakładem.
Jest
co prawda wewnątrz strefy ekonomicznej, przy lotnisku, jakiś kamień
upamiętniający pomordowanych. Mało kto wie jednak gdzie. A ta brama jest
przy głównej ulicy (Wojska Polskiego) i stanowi już sama z siebie
doskonały materiał na pomnik. Tylko trochę chęci.
I
jeszcze jedna uwaga i postulat. Od lat pamięć o zbrodniach Niemców jest
relatywizowana, zarówno w samych Niemczech jak i szczególnie wśród
amerykańskich Żydów. Nigdzie się już nie mówi i nie pisze, że zbrodni
dokonali Niemcy, ba, nawet że dokonali jej niemieccy naziści. Pozostali w
przekazie sami naziści, a wiadomo, że naziści mogą być w różnych
krajach, także w Polsce. To bardzo niebezpieczna tendencja, z którą
musimy walczyć. Na żydowskim cmentarzu przy ulicy Świerkowej na Borku
Niskim, na tablicy ustawionej przez jakąś żydowską rodzinę, tak właśnie
napisano - „pomordowani przez nazistów”. Zupełnie inaczej niż na
obelisku, postawionym kiedyś, jeszcze za komuny, gdzie mówi się o
hitlerowskich zbrodniach.
Jestem
przekonany, że takie działanie, iż jednocześnie czcimy pamięć
zamordowanych Żydów i walczymy o dobrą pamięć dla Polaków tamtych
czasów, będzie działaniem, które wszyscy w Mielcu poprzemy.Andrzej Talarek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim napiszesz przeczytaj regulamin
Komentarze są moderowane