Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia kontakt

Mielczanie i pamięć o Żydach

Temat stary jak suma peerelu i trzeciej rzeczypospolitej. Od jakiś sześćdziesięciu lat wraca co jakiś czas - jakby chciała zapełnić rosnące dziury w pamięci - sprawa żydowska. Dzisiaj poszedłem do Domu Kultury popatrzeć na zdjęcia ukazujące trzy ostatnie lata istnienia społeczności żydowskiej naszego miasta.

Wydawało mi się, że już sporo wiem na ten temat, a okazało się, że moja wiedza jest dalece niepełna. Przez ostanie parę lat napisałem na ten temat kilka felietonów. Poruszały one głównie temat braku szacunku dla pamięci tych ludzi, którzy kiedyś żyli w naszym mieście, a teraz zostały po nich jedynie cmentarze, których stan świadczy źle o społeczności dzisiejszego Mielca.
I niestety nie pozostała pamięć. Nie ma jej, bo nikt prawie jej nie podtrzymuje, nikt o nią prawie nie dba. Pan Wanatowicz jest jednym z niewielu sprawiedliwych, jednym z niewielu mówiących na ten temat, zbierających okruchy pamięci w większą całość. I to z jego zbiorami możemy się zapoznać w Domu Kultury.

My, mielczanie, którzy potrafimy uszanować pamięć żołnierzy radzieckich, leżących przy ulicy Wolności na swoim cmentarzu, nie potrafimy uczcić pamięci naszych sąsiadów, którzy żyli w tym mieście od kilkuset lat i budowali go razem z Polakami.

Apele do władz miasta nie skutkują zupełnie. Pomyślałem, że prawdopodobnie władze – wybierane przez mielczan – znają opinię swoich wyborców i ich stosunek do sprawy żydowskiej, i powodowanie obawą o powtórny wybór podejmują decyzje, jakie podejmują. To znaczy nie podejmują żadnych decyzji. Leżący w środku miasta stary cmentarz żydowski przypomina wielkie zbiorowisko chaszczy, badyli, krzaków i byle jakich drzewek i śmieci. Trudno się nawet domyślić – bo jeszcze trudniej zobaczyć – że gdzieś z drugiej strony, zasłonięty jakby ze wstydu krzakami, stoi kamienny obelisk kogoś pewnie upamiętniający.
Macewy, którymi Niemcy wybrukowali mielecki rynek, odnalezione przy okazji jego remontu, złożono i chyba nadal tam sobie leżą. I pewnie to już tak zostanie na wieki wieków. Aż może kiedyś, za wiele lat, ktoś znowu wpadnie na pomysł, że przecież na takim placu, nieużywanym, położonym  w środku miasta, można by coś wybudować, jak kiedyś budynek poczty.

A może jednak się mylę i to nie opinia większości mielczan jest tu decydująca?

Oglądając wystawę dowiedziałem się, że na miejscu, w którym dzisiaj stoi budynek starego technikum mechanicznego (a obecnie Inkubator Technologiczny), był kiedyś obóz dla Żydów, którzy pracowali w ówczesnych zakładach lotniczych. Po tym obozie została jedynie brama, obok której przechodziłem tysiące razy i nie wiedziałem, że przechodzę obok żelbetonowego świadka zagłady mieleckich Żydów. Teraz, po remoncie budynku i likwidacji części płotu, brama ta, mająca po bokach dość charakterystyczne żelbetonowe filary,  jest szczególnie widoczna. W innych miastach dbają o mniej istotne pamiątki - zabytki. U nas jakoś nie za bardzo.

Nie wiem, czyją ta brama jest obecnie własnością. Wiem, że przez kilkanaście lat była – tak jak cały płot -  własnością Agencji Rozwoju Przemysłu. Aż się prosi, by ją wyremontować i umieścić na niej stosowną tablicę.

Zwracam się tą drogą z apelem do Dyrektora Oddziału ARP o przeznaczenie na ten cel kilku tysięcy złotych. Myślę, że z tych wielkich pieniędzy, jakie spółka zarobiła w Mielcu, godzi się dać na szczytne przecież przedsięwzięcie taką niewielką kwotę.  Zwraca się także z podobnym apelem do Prezesa Zakładów Lotniczych. Ci Żydzi pracowali przecież także na rzecz tego zakładu, który teraz jest Pana zakładem.
Jest co prawda wewnątrz strefy ekonomicznej, przy lotnisku, jakiś kamień upamiętniający pomordowanych. Mało kto wie jednak gdzie. A ta brama jest przy głównej ulicy (Wojska Polskiego) i stanowi już sama z siebie doskonały materiał na pomnik. Tylko trochę chęci.

I jeszcze jedna uwaga i postulat. Od lat pamięć o zbrodniach Niemców jest relatywizowana, zarówno w samych Niemczech jak i szczególnie wśród amerykańskich Żydów. Nigdzie się już nie mówi i nie pisze, że zbrodni dokonali Niemcy, ba, nawet że dokonali jej niemieccy naziści. Pozostali w przekazie sami naziści, a wiadomo, że naziści mogą być w różnych krajach, także w Polsce. To bardzo niebezpieczna tendencja, z którą musimy walczyć. Na żydowskim cmentarzu przy ulicy Świerkowej na Borku Niskim, na tablicy ustawionej przez jakąś żydowską rodzinę, tak właśnie napisano - „pomordowani przez nazistów”. Zupełnie inaczej niż na obelisku, postawionym kiedyś, jeszcze za komuny, gdzie mówi się o hitlerowskich zbrodniach.
Jestem przekonany, że takie działanie, iż jednocześnie czcimy pamięć zamordowanych Żydów i walczymy o dobrą pamięć dla Polaków tamtych czasów, będzie działaniem, które wszyscy w Mielcu poprzemy.

Andrzej Talarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim napiszesz przeczytaj regulamin

Komentarze są moderowane



Rozkłady jazdy komunikacji prywatnej BUS.....Sprawdź szczegóły..........