Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia Blog do wynajęcia kontakt

Stróże naszej czystości

Już kiedyś pisałem, że niezależnie od tego, co nam się dzisiaj wydaje, gdy czynimy wiele,  by nie dopuścić do powszechnej świadomości pewnych faktów - i to niezależnie od tego, czy wierzymy w ich pełne unicestwienie w otchłaniach historii, czy też jedynie na krótki czas, niezbędny do realizacji naszych zamierzeń, chcemy usunąć je z pola widzenia ogółu - kiedyś przyjdą młodzi ludzie, ciekawi odpowiedzi na pytania, które postawią sobie – a jeśli będziemy żyli, także nam – i zapytają: Dlaczego? Kto? Jaki był zysk, a jaka strata?


Czas stępia emocje, które wybuchają zawsze w następstwie dziejących się zdarzeń. Czas powoduje, że inaczej patrzy się na pewne sprawy, inaczej je ocenia i wartościuje. Czas łagodzi ewentualne spory pomiędzy zainteresowanymi, kiedy jeszcze żyją i czyni bardziej łagodnymi polemiki badaczy. Chociaż czy zawsze?

Pamiętam, że pisałem podobne słowa w felietonie poświęconym lustracji.  Emocje towarzyszące tamtym czasom – a był to okres, kiedy rządziło PiS – opadły, chociaż nie dlatego, że problem zniknął. Co raz pojawiają się nowe dokumenty i sprawy, jak chociażby te, które zawiera książka Bogdana Rymanowskiego „Agent”., która właśnie czytam. Ale nie o lustracji ma być ten felieton ale o młodych ludziach, którzy nadchodzą – jakby niespodziewanie dla starych - i zadają pytania.

W miastach i wsiach, gdzie wszyscy wiedzieli, kto rozdaje karty (albo rozdał raz na zawsze), gdzie wszyscy wiedzieli, że pewnych rzeczy i spraw za Boga nie da się zmienić, nie da się ruszyć z miejsca, by poszły w oczekiwanym kierunku, gdzie wszyscy byli przekonani, że lepiej jest milczeć niż mówić, bo najzwyczajniej w świecie się podpadnie (co by to nie znaczyło),  nagle pojawiają się młodzi i ciekawi, by nie powiedzieć – ciekawscy, którzy nie wiedzą, że niczego się zrobić nie da i nie wiedzą, że o pewne sprawy się nie pyta, bo i tak nie dostanie się odpowiedzi.

Nie wiem, czy to jest właściwość wszystkich społeczeństw, czy tylko takich znieruchomiałych, skamieniałych, stetryczałych wręcz, niegotowych na zmiany, i to szybkie, które są warunkiem rozwoju, jak zaczyna być skamieniałym społeczeństwo polskie.

Już rok mija, jak grupa młodych mielczan, którzy nie wyjechali i którym jednocześnie nie jest wszystko jedno, skrzyknęła się by założyć organizację, mającą mieć za główne zadanie walkę (jak to dumnie brzmi, ale wcale nie było na wyrost) o czyste środowisko w Mielcu.

Nazwali się chwilę później Specjalną Strefą Ekologiczną, jakby w opozycji czy  w proteście przeciwko Specjalnej Strefie Ekonomicznej, która – ich zdaniem – nie umiała zadbać o czystość mieleckiego środowiska, zwanego naturalnym (co by to nie znaczyło) na swoim terytorium.

Zaczęli pytać, zaczęli działać. I co? Jak w bajce. Już pierwsze ich działania przyniosły efekty, które Mielec długo będzie komentował. Inni próbowali coś zrobić, ja także, i nic. A oni przyszli i nagle zaczęto się z nimi liczyć. Bo nie boją się zadawać trudnych pytań. Nie wierzą, że hierarchia jaka jest, została dana raz na zawsze, że obowiązujące prawdy na zawsze będą prawdami. Załatwili jedną sprawę (albo byli siłą sprawczą, która poruszyła ją z martwoty) ale teraz będą – tak myślę – kolejne. I Mielec będzie czystszy i „ludziom będzie żyło się lepiej”. A o to przecież chodzi.

No i się porobiło tak, że na dziś dzień mamy w Mielcu dwie strefy: Specjalną Strefę Ekonomiczną i Specjalną Strefę Ekologiczną. Pewnie ta pierwsza obraziła się na tę drugą, ale ja sobie myślę, że w dobrze pojętym interesie Mielca i Mielczan współistnienie obu tych tworów jest jak najbardziej wskazane.  Napisałem współistnienie, a nie symbioza, bo ta druga oznaczałaby, że młodzi ludzie stracili ciekawość świata i odwagę do zadawania pytań.

A wracając do meritum sprawy. Pozostaję w głębokim szacunku dla dokonań moich kolegów ze Specjalnej Strefy Ekonomicznej. To co zrobili przez 17 lat, pozostanie w historii Mielca. Te tysiące miejsc pracy, które stworzyła Specjalna Strefa Ekonomiczna, a których wcale nie zamierza umniejszyć Specjalna Strefa Ekologiczna, pozostaną – mam nadzieję na trwałe – w pejzażu gospodarczym miasta. Coraz czystszego miasta.

A na wpis do sztambucha polecam moim kolegom ze Specjalnej Strefy Ekonomicznej a szczególnie ich Dyrektorowi taką sentencję, którą ad hoc wymyśliłem:

Miejsca pracy nade wszystko
Lecz chroń także środowisko.
Innowacje miej w projekcie.
W śmieciach? O nie!! W intelekcie!!

Natomiast stróżom naszej czystości, takim Aniołom Stróżom od Środowiska, życzę wytrwałości.

Andrzej Talarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim napiszesz przeczytaj regulamin

Komentarze są moderowane



Rozkłady jazdy komunikacji prywatnej BUS.....Sprawdź szczegóły..........